„Centrum sterowania rodziną, w czym mogę pomóc?”

Z wizytą u Jetsonów

W latach 80. ubie­głe­go wie­ku ogrom­ną popu­lar­no­ścią cie­szy­ła się kre­sków­ka dla dzie­ci, pre­zen­tu­ją­ca futu­ry­stycz­ną wizję rodzi­ny Jet­so­nów, żyją­cych w odle­głej (jak na tam­te cza­sy) przy­szło­ści, czy­li w latach 60. XXI wie­ku[1]. Jet­so­no­wie korzy­sta­li z osza­ła­mia­ją­cych tech­no­lo­gii, przy­po­mi­na­ją­cych roz­wią­za­nia zaczerp­nię­te z fil­mów scien­ce fic­tion – na przy­kład dzwo­niąc do kogoś mogli nie tyl­ko go usły­szeć, ale i zoba­czyć na ekra­nie! Brzmi zna­jo­mo? To nie koniec pro­ro­czych wizji wytwór­ni Han­na-Bar­be­ra. W kosmicz­nej rezy­den­cji Pań­stwa Jet­so­nów pomo­cą w codzien­nych czyn­no­ściach słu­ży­ła nie­ja­ka Rosie – asy­stu­ją­cy robot gotu­ją­co-sprzą­ta­ją­cy. Jak­by tego było mało, kil­ku­let­ni wów­czas Elroy Jet­son, posia­dacz wie­lo­funk­cyj­ne­go smar­twat­cha, komu­ni­ko­wał się z rodzi­ną jed­nym dotknię­ciem ekra­nu zegar­ka, zaś pan domu – Geo­r­ge, za pomo­cą przy­ci­sku w magicz­nym pilo­cie mógł zdal­nie włą­czyć kuchen­kę czy pral­kę i zamó­wić posi­łek pro­sto na stół.

dr Justy­na Pokoj­ska, Koor­dy­na­tor­ka pro­gra­mu Jobs & Skills for the Futu­re, Insty­tut Socjo­lo­gii UW

Science fiction stało się codziennością

Gdy­by przyj­rzeć się funk­cjo­no­wa­niu naszych gospo­darstw domo­wych pod koniec dru­giej deka­dy XXI wie­ku – moż­na by z powo­dze­niem ulo­ko­wać nas w świe­cie Jet­so­nów. Nie poru­sza­my się wpraw­dzie (jesz­cze) jed­no­oso­bo­wy­mi lata­ją­cy­mi samo­cho­da­mi (Spa­ce Cars), ale poziom zanu­rze­nia tech­no­lo­gicz­ne­go nasze­go codzien­ne­go życia jest porów­ny­wal­ny do kosmicz­ne­go świa­ta Han­ny-Bar­be­ry. Jak piszą autor­ki rapor­tu „Rodzi­na przy­szło­ści”[2] – prof. Kata­rzy­na Śle­dziew­ska i prof. Rena­ta Włoch – „Prze­cięt­na pol­ska rodzi­na nie boi się nowi­nek tech­no­lo­gicz­nych i chęt­nie się­ga po nowe urzą­dze­nia i roz­wią­za­nia cyfro­we, któ­re popra­wia­ją jakość życia”[3]. W pol­skich domach na dobre zago­ścił więc dostęp do sze­ro­ko­pa­smo­we­go inter­ne­tu, któ­rym dys­po­nu­ją pra­wie wszyst­kie rodzi­ny z dzieć­mi (99%), ale i smart­fo­ny (już 9 na 10 dwu­na­sto­lat­ków posia­da swój tele­fon doty­ko­wy) czy popu­lar­ny lekarz rodzin­ny „Dr Google”, czy­li nawyk poszu­ki­wa­nia porad zdro­wot­nych w sie­ci (do cze­go przy­zna­je się już 60% Polaków).

Ile rodziny w rodzinie?

Co wię­cej, nowe tech­no­lo­gie cyfro­we odgry­wa­ją nie tyl­ko rolę sub­sty­tu­cyj­ną, zastę­pu­jąc roz­ma­ite urzą­dze­nia odcho­dzą­ce dziś do lamu­sa, ale towa­rzy­szą też w coraz więk­szej licz­bie naszych codzien­nych zajęć. I tak: oka­zu­je się, że aż 25% rodzi­ców przy­zna­je się do uży­wa­nia smart­fo­na pod­czas wspól­nych aktyw­no­ści z dzieć­mi, a bli­sko 60% dekla­ru­je, że komu­ni­ku­je się ze swo­imi pocie­cha­mi za pomo­cą komu­ni­ka­to­rów i maili. Bez­pow­rot­nie minę­ła więc era przy­cze­pio­nych magne­sem do lodów­ki kar­tek z listą zaku­pów czy infor­ma­cją od mamy: „Będę póź­niej. Obiad w lodówce”.

Smartfon kolejnym członkiem rodziny

Szyb­ki roz­wój nowych tech­no­lo­gii wią­że się też z roz­ma­ity­mi nie­bez­pie­czeń­stwa­mi, m.in. ryzy­kiem uza­leż­nie­nia się dzie­ci od urzą­dzeń elek­tro­nicz­nych (o co mar­twi się aż 8 na 10 rodzi­ców). Co gor­sza oba­wy nie te nie są bez­pod­staw­ne – już co czwar­te dziec­ko korzy­sta z tele­fo­nu nawet w łazien­ce, a ponad poło­wa pod­czas jaz­dy samo­cho­dem czy ocze­ki­wa­nia w kolej­ce. Co gor­sza my, doro­śli, nie jeste­śmy lep­si – już 5% z nas regu­lar­nie się­ga po tele­fon nawet pod­czas sytu­acji intymnych!

Koniec „końca rodziny”

Czy to ozna­cza, że rewo­lu­cja tech­no­lo­gicz­na zagro­zi naszej rodzi­nie? Nie­ko­niecz­nie. Jak pisał Melvin Kran­zberg, „Tech­no­lo­gie nie są ani złe ani dobre, ani też neu­tral­ne”[4]. To od nas zale­ży jak wyko­rzy­sta­my drze­mią­cy w nich poten­cjał i czy będzie­my potra­fi­li sto­so­wać nowe roz­wią­za­nia świa­do­mie i odpo­wie­dzial­nie, z korzy­ścią dla nas samych i naszych bli­skich. Dziś już wie­my, że nie wszyst­kie roz­wią­za­nia pod­pa­trzo­ne u naszych sąsia­dów, Jet­so­nów, są war­te odtwo­rze­nia. A nawet jeśli – „Nowe urzą­dze­nie tyl­ko otwie­ra drzwi – nie zmu­sza do wej­ścia”[5].

Pił­ka jest więc cią­gle w grze. I to po naszej stronie.


[1] Pierw­sza seria seria­lu „Jet­so­no­wie” (24 odcin­ki) wypro­du­ko­wa­na zosta­ła w latach 1962–1963. Po dwóch deka­dach wzno­wio­no jej pro­duk­cję i stwo­rzo­no kolej­nych 51 odcinków.
[2] Raport przy­go­to­wa­ny został w kwiet­niu 2020 roku dla Natio­na­le-Neder­lan­den przez DELab UW i Digi­tal Univeristy.
[3] R. Włoch, K. Śle­dziew­ska, „Rodzi­na przy­szło­ści”, s. 5, https://media.nn.pl/95519-polskie-rodziny-zanurzone-w-technologiach-6-na-10-polakow-wierzy-ze-dzieki-cyfryzacji-latwiej-bedzie-im-laczyc-zycie-prywatne-z-praca [dostęp: 9.05.2020].
[4] Za: Chri­sto­pher Mims, „The Six Laws of Tech­no­lo­gy Eve­ry­one Sho­uld Know”, Wall Stre­et Jour­nal (Nov. 26, 2017), https://www.wsj.com/articles/the-6-laws-of-technology-everyone-should-know-1511701201 [dostęp: 9.05.2020].
[5] L. Town­send Whi­te Jr., „Medie­val Tech­no­lo­gy and Social Chan­ge”, Oxford Uni­ver­si­ty Press, 1964, s. 28.

Scroll to Top