Kolektywne ¯\_(ツ)_/¯: paryskie referendum o e‑hulajnogach. Efekty zewnętrzne, nadmierna urbanizacja i pieniactwo

W ostat­nim cza­sie w Pary­żu odby­ło się refe­ren­dum doty­czą­ce zaka­zu korzy­sta­nia z e‑hulajnóg. W dużych mia­stach Fran­cji, takich jak Paryż, Lyon i Mar­sy­lia, 23% podró­ży e‑hulajnogami ma cha­rak­ter inter­mo­dal­ny (6t-Bure­au de recher­che, 2019), w 44% przy­pad­ków podróż w dru­gą stro­nę odby­ła się z uży­ciem inne­go środ­ka trans­por­tu, zwy­kle komu­ni­ka­cji publicz­nej. Dość czę­sto (30% podró­ży lokal­nych użyt­kow­ni­ków) e‑hulajnogi zastę­pu­ją trans­port publiczny. 

Łukasz Nawa­ro, ana­li­tyk DELab UW

Sta­ty­sty­ki wypad­ków poka­zu­ją, że poszko­do­wa­nych w wypad­kach użyt­kow­ni­ków e‑hulajnóg jest ponad 3 razy mniej niż użyt­kow­ni­ków rowe­rów, co jest mniej wię­cej spój­ne z róż­ni­cą w udzia­le podró­ży (bra­ku­je aktu­al­nych osza­co­wań, nie­ko­niecz­nie z róż­ni­cą w licz­bie prze­je­cha­nych kilo­me­trów). Co wię­cej, szcze­gól­nie przy odpo­wied­nich ogra­ni­cze­niach pręd­ko­ści, poszko­do­wa­ny­mi sta­ją się sami użyt­kow­ni­cy hulaj­nóg, a nie oso­by postron­ne – zupeł­nie ina­czej niż w przy­pad­ku kie­row­ców zabi­ja­ją­cych pie­szych. Mimo tego (słusz­nie) nie orga­ni­zu­je się refe­ren­dum w spra­wie zaka­zu ruchu samo­cho­do­we­go. Tym bar­dziej nie powin­no być refe­ren­dum w spra­wie zaka­zu e‑hulajnóg.

Decy­zje i dane z Pary­ża, któ­ry ma 16 linii metra i budu­je kolej­ne 200 kilo­me­trów, w tym 4 nowe linie, są mało przy­dat­ne dla War­sza­wy, któ­ra ma nie­ca­łe dwie i myśli o budo­wie trze­ciej na sza­lo­nej tra­sie. Jak wyni­ka z moich badań dla War­sza­wy, któ­re będą w naj­bliż­szym cza­sie uak­tu­al­nio­ne o więk­sze dane, dzię­ki współ­pra­cy mię­dzy mia­stem a ope­ra­to­ra­mi oraz o wyni­ki podob­nych badań w innych mia­stach, e‑hulajnogi są cza­sa­mi wyko­rzy­sty­wa­ne jako roz­wią­za­nie pro­ble­mu ostat­niej mili – dojazd do/z szyb­kie­go trans­por­tu publicz­ne­go. Natu­ral­nie, wciąż więk­szość takich podró­ży odby­wa się pie­szo, a pro­cen­to­wo Vetu­ri­lo wyko­rzy­sty­wa­ne jest w ten spo­sób rza­dziej niż e‑hulajnogi. Cza­sa­mi też użyt­kow­ni­cy jeż­dżą do/ze sła­bo sko­mu­ni­ko­wa­nych miejsc, uczęsz­cza­nych przez zamoż­nych ludzi, dla któ­rych war­tość cza­su jest wyso­ka. Oni nie będą jeź­dzić auto­bu­sem, nie ma też poto­ków na droż­sze środ­ki trans­por­tu jak tramwaj/metro – jedy­ną real­ną alter­na­tyw­ną opcją jest samo­chód. E‑hulajnogi są więc w War­sza­wie jesz­cze w więk­szym stop­niu niż w Pary­żu roz­sąd­nym wspar­ciem sys­te­mu trans­por­to­we­go, w któ­rym chce­my mar­no­wać moż­li­wie mało ener­gii na prze­wo­że­nie sta­li, gumy, szkła, alu­mi­nium itd. zamiast ludzi.

W mie­ście jest mnó­stwo przy­kła­dów efek­tów zewnętrz­nych. Wie­le osób chce móc sko­rzy­stać z Pacz­ko­matⓇ, nikt jed­nak nie chce mieć go pod oknem – gene­ru­je hałas i świe­ci jasnym świa­tłem. Korzyść z Pacz­ko­matⓇ nie­co bli­żej domu jest mniej­sza niż nie­ko­rzyść z Pacz­ko­matⓇ pod oknem, więc miesz­kań­cy mogą zor­ga­ni­zo­wać się wokół zaka­zu – mimo tego, że spo­łe­czeń­stwo jako całość stra­ci­ło­by na zaka­zie, bo użyt­kow­ni­ków jest znacz­nie wię­cej, korzyść dla nich indy­wi­du­al­nie jest zbyt niska, aby wyjść z domu na refe­ren­dum czy kon­sul­ta­cje spo­łecz­ne. Pary­skie refe­ren­dum poka­zu­je, że jest jesz­cze dru­gi, odwrot­ny spo­sób podej­mo­wa­nia nie­efek­tyw­nych decy­zji: mała gru­pa zysku­je dużo, śred­nia gru­pa tra­ci mało, dużej gru­pie jest to obo­jęt­ne – śred­nia gru­pa wygry­wa refe­ren­dum prze­ciw­ko małej gru­pie. Efek­tyw­ność w sen­sie Pare­to, w któ­rej wszy­scy zysku­ją, jest czę­sto nie­moż­li­wa do osią­gnię­cia. Nale­ży patrzeć na efek­tyw­ność Kal­do­ra-Hick­sa: na czymś stra­cę, na czymś zyskam, uśred­nia­jąc będę naj­szczę­śliw­szy, gdy każ­da decy­zja będzie podej­mo­wa­na ze wzglę­du na całość spo­łe­czeń­stwa, a nie garst­kę osób, dla któ­rych istot­ność decy­zji prze­kra­cza ich per­so­nal­ny próg opła­cal­no­ści zaangażowania.

Gdy moż­na łatwo skom­pen­so­wać dla efek­tyw­no­ści Pare­to, nale­ży to zro­bić – tak jest w przy­pad­ku e‑hulajnóg w War­sza­wie, gdzie zgod­nie z poro­zu­mie­niem z ZDM, ope­ra­to­rzy pła­cą za stre­fy posto­ju, dzię­ki cze­mu nie-użyt­kow­ni­cy też korzy­sta­ją. A że cza­sa­mi jest to trud­ne lub nie­moż­li­we? Mówiąc pro­sto: jeśli komuś się nie podo­ba, powi­nien wypro­wa­dzić się na wieś dla wła­sne­go dobra. Będzie tam szczę­śliw­szy i spokojniejszy.

Nie­ste­ty, poli­tycz­ne decy­zje idą w prze­ciw­nym kie­run­ku. Przy­ję­ta przez Sejm (i odrzu­co­na przez Senat) usta­wa o refe­ren­dum lokal­nym obni­ża próg tak, że dosta­tecz­nie zor­ga­ni­zo­wa­na gru­pa pie­nia­czy może wia­ry­god­nie zagro­zić odwo­ła­niem władz przy decy­zjach korzyst­nych dla ogó­łu. Zde­cy­do­wa­na więk­szość Pary­żan odrzu­ci­ła pomysł refe­ren­dum, będąc we wspo­mnia­nej gru­pie obo­jęt­nych. Fre­kwen­cja w tam­tej­szych wybo­rach pre­zy­denc­kich wynio­sła ponad 78% w pierw­szej turze i 74% w dru­giej, tak więc nie moż­na mówić o pasyw­no­ści poli­tycz­nej pary­skie­go spo­łe­czeń­stwa. W refe­ren­dum wzię­ło udział sie­dem i pół pro­cent miesz­kań­ców. 92,5% pod­ję­ło racjo­nal­ną decy­zję – pyta­nie refe­ren­dal­ne ma tak mini­mal­ny wpływ na ich życie, że nie war­to poświę­cać na nie cza­su. Nawet przy absur­dal­nie niskim pro­gu fre­kwen­cyj­nym, w nowej pol­skiej usta­wie musia­ło­by być dwa razy wię­cej wybor­ców, aby refe­ren­dum lokal­ne było wią­żą­ce. Pie­niac­two na szczę­ście by przegrało.

Z poli­tycz­nych powo­dów nie da się pod­jąć wie­lu zwięk­sza­ją­cych szczę­ście cało­ści spo­łe­czeń­stwa decy­zji już teraz. Nie­po­pu­lar­nym przy­kła­dem są opła­ty za wjazd do cen­trum miast, mniej kon­tro­wer­syj­nym – pręd­kość tram­wa­jów na moście Ponia­tow­skie­go. Coraz drob­niej­sze decy­zje będą para­li­żo­wa­ne, a miesz­kań­com miast będzie żyło się coraz gorzej, gdy par­ty­ku­lar­ne inte­re­sy osób, któ­re błęd­nie wybra­ły miej­sce zamiesz­ka­nia, będą domi­no­wać nad więk­szo­ścią, któ­ra chce żyć w mie­ście mają­cym cechy mia­sta, ale pra­cu­je, two­rzy PKB i nie ma cza­su zaan­ga­żo­wać się w każ­dej drob­nej sprawie.

Scroll to Top